W podwołomińskim Ossowie dwa lata temu odkryto szczątki 22 sowieckich żołnierzy, którzy zginęli w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Dziewięćdziesiąta rocznica "Cudu nad Wisłą" nieomal stała się okazją do odsłonięcia pomnika poświęconego najeźdźcom (zdjęcia).
Na portalu gazeta.pl czytamy:
"Nagrobek powstaje według projektu rzeźbiarza Marka Moderaua, zwycięzcy niedawnego konkursu na projekt kwatery smoleńskiej na Wojskowych Powązkach. Będzie miał formę wyłaniającego się z ziemi prawosławnego krzyża, po bokach którego staną w szeregu 22 spiczaste elementy przypominające ostrza bagnetów".
Jakkolwiek nikt nie kwestionuje upamiętnienia miejsca pochówku żołnierzy, nawet jeśli byli ciemiężycielami, to w oficjalnych dokumentach, jakie znajdujemy na stronie Gazety Mieszkańców Powiatu Wołomińskiego, jest mowa nie o cmentarzu ale o budowie pomnika.
Inwestorem budowy pomnika jest Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Natomiast "Samorząd Wołomina sfinansował utwardzenie prowadzącej do niego drogi. Wojsko przerzuci nową kładkę nad rzeczką Czarna Struga. Podczas uroczystości 14 sierpnia bolszewicką mogiłę prawdopodobnie odwiedzi prezydent Bronisław Komorowski."
Do tej przykrej sprawy życie dopisało kolejny rozdział. Jak czytamy na blogu Magdy Figurskiej, planowane na 15 sierpnia o godzinie 16 odsłonięcie pomnika nie odbyło się. Taka decyzja była prawdopodobnie efektem społecznego niezadowolenia, jakie wywołał pomysł pomnika.
Nasuwają się przynajmniej dwa komentarze:
- w historii naszego kraju jest wiele wydarzeń, które nie doczekały się godnego upamiętnienia. Jeszcze więcej jest mogił Polskich Bohaterów, których ślady z upływem czasu znikają z przestrzeni i ludzkiej pamięci. Dlaczego częściej wykazujemy empatię dla obcych niż dla naszych rodaków?
- po nagłym wycofaniu się organizatorów pomysłu z odsłonięcia pomnika możemy spodziewać się negatywnych komentarzy w rosyjskich mediach. Jeszcze gorzej będzie, jeśli sprawa Ossowa stanie się kartą przetargową w relacjach polsko-rosyjskich. Na razie na własne życzenie kartę tę oddaliśmy Kremlowi. Gdyby nie kontrowersyjny pomysł inicjatorów budowy pomnika, ta karta w ogóle nie pojawiłaby się na stole.
